PODRÓŻNICZE KADRY
- pełne obrazów, historii i opisów
Luty 2019
Siem Reap, Kambodża
Do SIEM REAP leci się dla Angkoru, kompleksu archeologicznego w Kambodży, a właściwie dla Angkor Wat - najczęściej oglądanej świątyni, wybudowanej na początku XII wieku. Historia Angkoru to historia Imperium Khmerow od roku 802 do 1431. Na północ od Angkor Wat wybudowano Angkor Thom ze świątynia Bajon. Aby objechać cały teren Ankoru i wyjść czasami z tuk-tuka potrzeba co najmniej 2 dni. Nam przejechanie najbliższych miastu i najlepiej zachowanych obiektów zajęło 5 godzin z obejrzeniem wschodu słońca nad Angkor Wat i krótkim przejściem przez świątynie Bajon i Ta Phrom. Świątynie Angkoru to świątynie braminsko-buddyjskie, z wyjątkiem Świątyni Bajon, która ma wiele elementów hinduistycznych. Kiedyś było dużo koloru i złota - dzisiaj to szarość i czerń. W najlepszym okresie khmerskiego Ankoru była to najprawdopodobniej największa metropolia świata do czasów rewolucji przemysłowej i powstania wielkich miast w drugiej połowie XVIII wieku - zamieszkiwana przez blisko 1 milion ludzi. Dla porównania: prawdopodobna stolica Majów, Tikal w Gwatemali na Jukatanie, w VIII-IX wieku mógł mieć 350,000. Stolica państwa Aztekow, Tenochtitlan, pod dzisiejszym Mexico City, na poczatku XVI wieku 250,000-300,000, ówczesny Paryż około 200,000 a Kraków 15,000-20,00 mieszkańców. Przy budowie Angkoru zużyto więcej materiałów - kamienia, cegły, laterytu - niż na wszystkie budowle starożytnego Egiptu.
Angkor robi wielkie wrażenie: Angkor Wat, bramy do Angkor Thom, Bajon czy Ta Prohm, gdzie drzewa wypowiedziały walkę bogom. Samo miasto Siem Reap wrażenia natomiast nie robi, poza kilkoma uliczkami w starej dzielnicy chińskiej. Kambodża wciąż jest zaliczana do krajów trzeciego świata i choć trudno w to uwierzyć, analfabetyzm sięga tu 65%. Zbudowano mnóstwo hoteli, włącznie z takimi powyżej $1,000 za noc. Białe, monumentalne wyglądają groteskowo wśród zaniedbanych domków i sklepików. Część z tych hoteli może należy do zachodnich sieci, ale pewnie dużo do tych u władzy, podobnie jak na Kubie. Po ulicach jeździ trochę samochodów, ale wiekszosc to skutery i tuk-tuki dla turystów. Rządzą król i postkomunistyczna Partia Ludowa, jednak najważniejsza walutą jest imperialistyczny dolar. Ceny w sklepach podawane są w dolarach, jeżeli płaci się dolarami to reszta jest wydawana w dolarach. Być może na prowincji jest inaczej. Raj cenowy dla turystów nie tylko amerykańskich. Sklepy mają wszystko, ale finansowo dostępne to jest głównie - i niestety - tylko dla przyjezdnych. Szokujące też są niskie ceny zagranicznych alkoholi, choć Khmerowie nie piją mocnych trunków. Sfotografowaliśmy wyjątkowo pomysłowe urządzenie pokoju hotelowego: meble, łazienka i wanna z betonu.
01